
+ lampka . Po 2 godz . poprawił się stan sikoreczki : zaczęła się otrzepywać , czyścić :) . Po krótkiej rozmowie tel. z moim Serdecznym Przyjacielem stwierdziliśmy że trzeba przechować tą drugą bo noc może się skończyć dla niej tragicznie :( . Więc pobiegłam po drugą .... Chcąc nie chcąc były dwie w czapce , choć tej drugiej się to zbytnio nie podobało . Powiem szczerze że bałam się bardzo rana że może być różnie , ale... Rano o 6.00 przebudził mnie wrzask pisklaka , który fruwał już przy oknie :) .Podjęłam decyzję że wezmę je do pudełka i zaniosę w to miejsce z którego wzięłam . Niesamowite jest to , że kiedy wyciągałam z pudełka maluchy to nagle z krzaków rozległ się straszny krzyk matki która zaczęła je wołać i w tym momencie odfrunęły piszcząc - niesamowite :) :) :) . Jestem dumna że uratowałam życie sikoreczek , gdyż jedna z nich na 100 % by nie przeżyła !!!
BARDZO SMUTNE JEST TO ŻE POBIEGŁAM DO " DOMU PRZYRODNIKA " P. FORYŚ W BIELSKU- BIAŁEJ Z PROŚBĄ O PORADĘ CZYM KARMIĆ MALUCHA ? NA TO PAN MI ODPOWIEDZIAŁ :" ŻE NIE BĘDZIE UDZIELAŁ INFORMACJI " I TRZASNĄŁ DRZWIAMI !!!!
O CO TU CHODZI ??????
