poniedziałek, 17 maja 2010

Małe sikoreczki ...

W niedzielę rano gdy wyszłam z Bubinką na spacer zobaczyłam malutkie sikoreczki , które siedziały na kamykach przy tak ulewnym deszczu . Kontrolując je parę razy w ciągu dnia stan ich kondycji pogarszał się z godz. na godz. Podjęłam decyzję , że przeniosę je do wnęki która osłoni je przed deszczem . Wizualnie nie podobała mi się jedna z sikorek gdyż przypominała trzęsącą się galaretkę - serce mi pękło gdy zobaczyłam jak się przewróciła :( Podjęłam w momencie akcję ratowania pisklaka ( szybko wzięłam ją do domu : suszenie suszarką , konsultacja tel . z Weterynarzem co do karmienia , karmienie , napojenie wodą ze strzykawki malucha - jednym słowem szok ) w CAŁEJ AKCJI UCZESTNICZYŁA BUBINKA KTÓRA W PEWNYM MOMENCIE ZWARIOWAŁA , BO NIE WIEDZIAŁA O CO CHODZI BO MAŁY POPISKIWAŁ...Po całym tym zamieszaniu umieściłam maluszka w czapce polarowej i wełnianej .
+ lampka . Po 2 godz . poprawił się stan sikoreczki : zaczęła się otrzepywać , czyścić :) . Po krótkiej rozmowie tel. z moim Serdecznym Przyjacielem stwierdziliśmy że trzeba przechować tą drugą bo noc może się skończyć dla niej tragicznie :( . Więc pobiegłam po drugą .... Chcąc nie chcąc były dwie w czapce , choć tej drugiej się to zbytnio nie podobało . Powiem szczerze że bałam się bardzo rana że może być różnie , ale... Rano o 6.00 przebudził mnie wrzask pisklaka , który fruwał już przy oknie :) .Podjęłam decyzję że wezmę je do pudełka i zaniosę w to miejsce z którego wzięłam . Niesamowite jest to , że kiedy wyciągałam z pudełka maluchy to nagle z krzaków rozległ się straszny krzyk matki która zaczęła je wołać i w tym momencie odfrunęły piszcząc - niesamowite :) :) :) . Jestem dumna że uratowałam życie sikoreczek , gdyż jedna z nich na 100 % by nie przeżyła !!!

BARDZO SMUTNE JEST TO ŻE POBIEGŁAM DO " DOMU PRZYRODNIKA " P. FORYŚ W BIELSKU- BIAŁEJ Z PROŚBĄ O PORADĘ CZYM KARMIĆ MALUCHA ? NA TO PAN MI ODPOWIEDZIAŁ :" ŻE NIE BĘDZIE UDZIELAŁ INFORMACJI " I TRZASNĄŁ DRZWIAMI !!!!
O CO TU CHODZI ??????