sobota, 7 sierpnia 2021
poniedziałek, 24 października 2016
DZISIAJ SĄ TWOJE 12 URODZINY BUBUSIU... *24.10.2004
DZISIAJ SĄ TWOJE 12 URODZINY BUBUSIU...
DO TEJ PORY NIE MOGĘ SIĘ POGODZIĆ ŻE NIE ŻYJESZ.... JEST TAKA OGROMNA PUSTKA W DOMU I W MOIM SERCU. CO JA BYM DAŁA BUBUSIU ŻEBYŚ ŻYŁA I BYŁA Z NAMI .SERCE MI PĘKA ŻE ODESZŁAŚ OD NAS NA ZAWSZE...ŻE JUŻ CIĘ NIE ZOBACZĘ I NIE PRZYTULĘ MOJEGO WŁOCHACZA KOCHANEGO . NIE MA DNIA ŻEBYM NIE PŁAKAŁA ZA TOBĄ ... TAK MI JEST SMUTNO ....ZAWSZE WSZYSTKIM MÓWIŁAM ŻE JESTEŚ MOIM PIERWSZYM DZIECKIEM ...TO SĄ NAJSMUTNIEJSZE MOJE DNI I MIESIĄCE. WKRÓTCE SĄ VICUSI URODZINY I SERCE MI PĘKA ŻE NIE BĘDZIE JUŻ CIEBIE . TAK ZAWSZE SIĘ CIESZYŁAŚ I MYRDAŁAŚ OGONKIEM JAK PRZYCHODZIŁY DZIECI , A VICUSIA DMUCHAŁA TWOJĄ ŚWIECZUSZKĘ NA MUFINCE BO WTEDY ODPRAWIAŁYŚCIE RAZEM URODZINY. VICTORII NAJWIĘKSZYM MARZENIEM JEST TO " ŻEBYM UPIEKŁA TORT W KSZTAŁCIE BUBULKI " - TO MARZENIE JEJ SPEŁNIĘ .
DO TEJ PORY NIE MOGĘ SIĘ POGODZIĆ ŻE NIE ŻYJESZ.... JEST TAKA OGROMNA PUSTKA W DOMU I W MOIM SERCU. CO JA BYM DAŁA BUBUSIU ŻEBYŚ ŻYŁA I BYŁA Z NAMI .SERCE MI PĘKA ŻE ODESZŁAŚ OD NAS NA ZAWSZE...ŻE JUŻ CIĘ NIE ZOBACZĘ I NIE PRZYTULĘ MOJEGO WŁOCHACZA KOCHANEGO . NIE MA DNIA ŻEBYM NIE PŁAKAŁA ZA TOBĄ ... TAK MI JEST SMUTNO ....ZAWSZE WSZYSTKIM MÓWIŁAM ŻE JESTEŚ MOIM PIERWSZYM DZIECKIEM ...TO SĄ NAJSMUTNIEJSZE MOJE DNI I MIESIĄCE. WKRÓTCE SĄ VICUSI URODZINY I SERCE MI PĘKA ŻE NIE BĘDZIE JUŻ CIEBIE . TAK ZAWSZE SIĘ CIESZYŁAŚ I MYRDAŁAŚ OGONKIEM JAK PRZYCHODZIŁY DZIECI , A VICUSIA DMUCHAŁA TWOJĄ ŚWIECZUSZKĘ NA MUFINCE BO WTEDY ODPRAWIAŁYŚCIE RAZEM URODZINY. VICTORII NAJWIĘKSZYM MARZENIEM JEST TO " ŻEBYM UPIEKŁA TORT W KSZTAŁCIE BUBULKI " - TO MARZENIE JEJ SPEŁNIĘ .
niedziela, 23 października 2016
ŻEGNAJ NASZA KOCHANA BUBUSIU ....
NA DRUGI DZIEŃ POJECHALIŚMY Z TOBĄ ZARAZ DO KONTROLI I ZDECYDOWALIŚMY Z LEKARZEM ŻE USUWAMY ZMIANĘ NASTĘPNEGO DNIA. WE WTOREK RANO WSTAWILIŚMY SIĘ U WETERYNARZA I ZROBILIŚMY RTG PŁUC TRAGEDIA !!! PRZERZUT NA PŁUCA ...TYLE CO JA ŁEZ WYLAŁAM NAD TOBĄ MÓJ WŁOCHACZU KOCHANY , WIDZIAŁAM JAK GAŚNIESZ MI W OCZACH. DOSTAŁAŚ STERYDY PO KTÓRYCH BYŁAŚ TROSZKĘ MOCNIEJSZA. ZA TYDZIEŃ POJECHALIŚMY Z TOBĄ DO KONTROLI DO WETERYNARZA. BYŁAŚ SŁABA...NAWET BY MI SIĘ NIE PRZYŚNIŁO ŻE PO WIZYCIE GDY WRACALIŚMY DO DOMKU UMRZESZ NAM W AUCIE.... PRÓBOWAŁAM CIEBIE REANIMOWAĆ NA MARNE .....WRÓCILIŚMY DO WETERYNARZA AKCJA SERCA ZATRZYMANA. TAK W AUCIE BUBUSIU KOCHANA KOCHAŁAŚ JEZDZIĆ I W AUCIE NAM UMARŁAŚ ....JAK WRÓCILIŚMY DO DOMU TO DALEJ NIE MOGŁAM UWIERZYĆ ŻE NIE ŻYJESZ GŁASKAŁAM CIĘ I WYŁAM Z ROZPACZY ! .NAWET VICTORIA WYBRAŁA DLA CIEBIE MISIA ŻEBYŚ Z NIM SOBIE SPAŁA.... BYŁAM W SZOKU WYBRAŁA TEGO CO KUPILIŚMY JEJ W AUSTRII JAK BYŁAM W CIĄŻY BO TAK NAM SIĘ PODOBAŁ (MISIO ŚPIOSZEK Z PRZYTULANKĄ )DOSTAŁA GO VICUSIA W SZPITALU JAK SIĘ URODZIŁA.
BYŁAŚ I JESTEŚ DLA NAS WYJĄTKOWA BUBUSIU KOCHANA , TY MOJA STOKROTKO . BARDZO NAM CIEBIE BRAKUJĘ , TAK NIE MOGĘ SIĘ POGODZIĆ ŻE ODESZŁAŚ TAK NAGLE I TO NA MOICH OCZACH - TRAGEDIA ...MOŻE CZUŁAŚ SIĘ BEZPIECZNA.
DZIĘKUJEMY TOBIE ZA TO ŻE PRZEŻYŁAŚ Z NAMI 12 LAT I BYŁAŚ TAK WSPANIAŁĄ , WYJĄTKOWĄ SUNIĄ. ZOSTANIESZ W NASZYCH SERCACH NA ZAWSZE , BARDZO NAM CIEBIE BRAKUJĘ BYŁAŚ DLA NAS JAK NASZE DZIECKO.... TAKA JEST PUSTKA W DOMU , CIĄGLE MAM WRAŻENIE ŻE GDZIEŚ SOBIE LEŻYSZ...
ŚPIJ SPOKOJNIE MOJA KOCHANA BUBUSIU
ŻEGNAJ NASZA KOCHANA BUBUSIU ....I
ŻEGNAJ NASZA KOCHANA BUBUSIU *24.10.2004 - +05.07.2016
BYŁAŚ I JESTEŚ DLA MNIE MOIM PIERWSZYM DZIECKIEM BUBUSIU KOCHANA. OD MAŁEGO BYŁAŚ I JESTEŚ W MOIM SERCU. ZAWSZE CHĘTNA DO SPACERÓW , ZABAW , WYJAZDÓW. TOWARZYSZYŁAŚ MI GDY BYŁO BARDZO ZLE , ALE ZAWSZE RAZEM SZŁYŚMY DO PRZODU. ZAWSZE KAŻDY CHWALIŁ CIEBIE ZA TWÓJ CHARAKTER , OPIEKUŃCZOŚĆ, POGODNY NASTRÓJ - BYŁAŚ I JESTEŚ WYJĄTKOWA !!!!
BYŁAŚ PRZEZ NAS KOCHANA , ROZPIESZCZANA... ZAWSZE JAK BYŁAM SMUTNA TO NA SWÓJ SPOSÓB MNIE POCIESZAŁAŚ. TY PIERWSZA BUBUSIU WYCZUŁAŚ ŻE JESTEM W CIĄŻY BO ZACZĘŁAŚ LEŻEĆ NA MOIM BRZUSZKU- NIE ZAPOMNĘ TEGO DO KOŃCA ŻYCIA .... JAK OKAZAŁO SIĘ ŻE JESTEM W CIĄŻY I BĘDZIE MAŁA VICTORIA TO MÓWIŁAM TOBIE ŻE BĘDZIEMY CHODZIĆ Z MAŁĄ VICUSIĄ NA SPACERKI - TAK WTEDY MYRDAŁAŚ OGONKIEM . GORZEJ BYŁO JAK VICTORIA SIĘ URODZIŁA I WRÓCIŁYŚMY DO DOMKU.BYŁAŚ TAK STRASZNIE OBRAŻONA NA MNIE ( NIE CHCIAŁAŚ PRZYCHODZIĆ DO MNIE , WCHODZIĆ NA ŁÓŻKO JAK CIĘ WOŁAŁAM ). WTEDY KŁADŁAM KOŁO CIEBIE VICTORII UBRANKA , PAMPERSY ŻEBYŚ CZUŁA JEJ ZAPACH. TAK TRWAŁO 2 MIESIĄCE... PO TYM CZASIE JAK RĘKĄ ODJĄŁ- TAK BARDZO POKOCHAŁAŚ MAŁA VICTORIĘ. BYŁAŚ JEJ KOCHANĄ WŁOCHATĄ PRZYJACIÓŁKĄ. VICUSIA ZAWSZE DBAŁA O CIEBIE , ZAWSZE CIĘ PRZYTULAŁA DAWAŁA RÓŻNE SMAKOŁYKI. NA SPACERKI ZAWSZE CHODZIŁYŚMY RAZEM , TAK DZIELNIE Z NIĄ SZŁAŚ ŻE NIGDY JEJ NIE POCIĄGŁAŚ...JAK ALANEK SIĘ URODZIŁ NIE BYŁO PROBLEMU. ZAWSZE KOCHAŁAŚ I PILNOWAŁAŚ NASZE DZIECI.
ZBYSIA TAK UBÓSTWIAŁAŚ , ZAWSZE SIĘ CIESZYŁAŚ JAK CIEBIE DRAPAŁ I MASOWAŁ. TO ZBYSIU DWA LATA TEMU WYKRYŁ U CIEBIE GUZKA WIELKOŚCI ZIELONEGO GROSZKU. DALIŚMY DO BADANIA - DZIEŃ PRZED SYLWESTREM TRAGICZNA WIADOMOŚĆ PRZEZ TEL. - RAK ZŁOŚLIWY! W SYLWESTRA BYŁAŚ OPEROWANA ( USUNIĘTE LISTWY MLECZNE , STERYLIZACJA ) PŁUCA CZYSTE. BYŁO CIĘŻKO ALE DOSZŁAŚ SUPER DO SIEBIE. MOJA DZIEWCZYNKA KOCHANA ZNOWU WESOŁA PEŁNA ŻYCIA , A JA PRZERAŻONA WYCZULONA NA ZMIANY NA SKÓRZE . W TYM ROKU USUNĘLIŚMY 3 GUZKI I BYŁO OK. PLANOWALIŚMY WYJAZD NA ZIELONE PRZEDSZKOLE TAK BARDZO CHCIAŁAM ŻEBYŚ POJECHAŁA Z NAMI , ALE WŁAŚCICIEL PENSJONATU NIE WYRAZIŁ ZGODY GDYŻ BYŁO ZA DUŻO DZIECI , A LUDZIE RÓŻNE MAJĄ PODEJŚCIE DO ZWIERZĄT. W KOŃCU UDAŁO MI SIĘ ZAŁATWIĆ ŻE BĘDZIESZ MOGŁA BYĆ Z NAMI NA ZMIANĘ U NASZEJ ZNAJOMEJ LUCYNKI KTÓRA MA DOMKI W JAROSŁAWCU I BĘDZIEMY DOCHODZIĆ. ALE JAK SPAKOWALIŚMY AUTO TO NIE BYŁO SZANS ŻEBYŚ POJECHAŁA Z NAMI ... JAK BYM COŚ PRZECZUWAŁA .... W CZERWCU DZIEŃ PRZED NASZYM WYJAZDEM NA ZIELONE PRZEDSZKOLE WYCZUŁAM ŻE MASZ ZGRUBIAŁĄ SKÓRĘ W PACHWINIE W JEDNYM MIEJSCU. ZBYSIU ZARAZ POJECHAŁ DO WETERYNARZA KTÓRY DAŁ ANTYBIOTYKI PO KTÓRYCH NIE BYŁO POPRAWY- ALE BYŁAŚ POD KONTROLA LEKARZA. CODZIENNIE JAK DZWONIŁAM DO MAMY I DAWAŁA TOBIE SŁUCHAWKĘ TO MÓWIŁAM TOBIE ŻE JESZCZE TROSZKĘ I WRÓCIMY PO CIEBIE. TAK NARZEKAŁAŚ ....JAK PRZYJECHALIŚMY TO RĘCE MI OPADŁY......JAK BYŚ CZEKAŁA NA NAS Z DNIA NA DZIEŃ CORAZ SŁABSZA.
BYŁAŚ I JESTEŚ DLA MNIE MOIM PIERWSZYM DZIECKIEM BUBUSIU KOCHANA. OD MAŁEGO BYŁAŚ I JESTEŚ W MOIM SERCU. ZAWSZE CHĘTNA DO SPACERÓW , ZABAW , WYJAZDÓW. TOWARZYSZYŁAŚ MI GDY BYŁO BARDZO ZLE , ALE ZAWSZE RAZEM SZŁYŚMY DO PRZODU. ZAWSZE KAŻDY CHWALIŁ CIEBIE ZA TWÓJ CHARAKTER , OPIEKUŃCZOŚĆ, POGODNY NASTRÓJ - BYŁAŚ I JESTEŚ WYJĄTKOWA !!!!
BYŁAŚ PRZEZ NAS KOCHANA , ROZPIESZCZANA... ZAWSZE JAK BYŁAM SMUTNA TO NA SWÓJ SPOSÓB MNIE POCIESZAŁAŚ. TY PIERWSZA BUBUSIU WYCZUŁAŚ ŻE JESTEM W CIĄŻY BO ZACZĘŁAŚ LEŻEĆ NA MOIM BRZUSZKU- NIE ZAPOMNĘ TEGO DO KOŃCA ŻYCIA .... JAK OKAZAŁO SIĘ ŻE JESTEM W CIĄŻY I BĘDZIE MAŁA VICTORIA TO MÓWIŁAM TOBIE ŻE BĘDZIEMY CHODZIĆ Z MAŁĄ VICUSIĄ NA SPACERKI - TAK WTEDY MYRDAŁAŚ OGONKIEM . GORZEJ BYŁO JAK VICTORIA SIĘ URODZIŁA I WRÓCIŁYŚMY DO DOMKU.BYŁAŚ TAK STRASZNIE OBRAŻONA NA MNIE ( NIE CHCIAŁAŚ PRZYCHODZIĆ DO MNIE , WCHODZIĆ NA ŁÓŻKO JAK CIĘ WOŁAŁAM ). WTEDY KŁADŁAM KOŁO CIEBIE VICTORII UBRANKA , PAMPERSY ŻEBYŚ CZUŁA JEJ ZAPACH. TAK TRWAŁO 2 MIESIĄCE... PO TYM CZASIE JAK RĘKĄ ODJĄŁ- TAK BARDZO POKOCHAŁAŚ MAŁA VICTORIĘ. BYŁAŚ JEJ KOCHANĄ WŁOCHATĄ PRZYJACIÓŁKĄ. VICUSIA ZAWSZE DBAŁA O CIEBIE , ZAWSZE CIĘ PRZYTULAŁA DAWAŁA RÓŻNE SMAKOŁYKI. NA SPACERKI ZAWSZE CHODZIŁYŚMY RAZEM , TAK DZIELNIE Z NIĄ SZŁAŚ ŻE NIGDY JEJ NIE POCIĄGŁAŚ...JAK ALANEK SIĘ URODZIŁ NIE BYŁO PROBLEMU. ZAWSZE KOCHAŁAŚ I PILNOWAŁAŚ NASZE DZIECI.
ZBYSIA TAK UBÓSTWIAŁAŚ , ZAWSZE SIĘ CIESZYŁAŚ JAK CIEBIE DRAPAŁ I MASOWAŁ. TO ZBYSIU DWA LATA TEMU WYKRYŁ U CIEBIE GUZKA WIELKOŚCI ZIELONEGO GROSZKU. DALIŚMY DO BADANIA - DZIEŃ PRZED SYLWESTREM TRAGICZNA WIADOMOŚĆ PRZEZ TEL. - RAK ZŁOŚLIWY! W SYLWESTRA BYŁAŚ OPEROWANA ( USUNIĘTE LISTWY MLECZNE , STERYLIZACJA ) PŁUCA CZYSTE. BYŁO CIĘŻKO ALE DOSZŁAŚ SUPER DO SIEBIE. MOJA DZIEWCZYNKA KOCHANA ZNOWU WESOŁA PEŁNA ŻYCIA , A JA PRZERAŻONA WYCZULONA NA ZMIANY NA SKÓRZE . W TYM ROKU USUNĘLIŚMY 3 GUZKI I BYŁO OK. PLANOWALIŚMY WYJAZD NA ZIELONE PRZEDSZKOLE TAK BARDZO CHCIAŁAM ŻEBYŚ POJECHAŁA Z NAMI , ALE WŁAŚCICIEL PENSJONATU NIE WYRAZIŁ ZGODY GDYŻ BYŁO ZA DUŻO DZIECI , A LUDZIE RÓŻNE MAJĄ PODEJŚCIE DO ZWIERZĄT. W KOŃCU UDAŁO MI SIĘ ZAŁATWIĆ ŻE BĘDZIESZ MOGŁA BYĆ Z NAMI NA ZMIANĘ U NASZEJ ZNAJOMEJ LUCYNKI KTÓRA MA DOMKI W JAROSŁAWCU I BĘDZIEMY DOCHODZIĆ. ALE JAK SPAKOWALIŚMY AUTO TO NIE BYŁO SZANS ŻEBYŚ POJECHAŁA Z NAMI ... JAK BYM COŚ PRZECZUWAŁA .... W CZERWCU DZIEŃ PRZED NASZYM WYJAZDEM NA ZIELONE PRZEDSZKOLE WYCZUŁAM ŻE MASZ ZGRUBIAŁĄ SKÓRĘ W PACHWINIE W JEDNYM MIEJSCU. ZBYSIU ZARAZ POJECHAŁ DO WETERYNARZA KTÓRY DAŁ ANTYBIOTYKI PO KTÓRYCH NIE BYŁO POPRAWY- ALE BYŁAŚ POD KONTROLA LEKARZA. CODZIENNIE JAK DZWONIŁAM DO MAMY I DAWAŁA TOBIE SŁUCHAWKĘ TO MÓWIŁAM TOBIE ŻE JESZCZE TROSZKĘ I WRÓCIMY PO CIEBIE. TAK NARZEKAŁAŚ ....JAK PRZYJECHALIŚMY TO RĘCE MI OPADŁY......JAK BYŚ CZEKAŁA NA NAS Z DNIA NA DZIEŃ CORAZ SŁABSZA.
Subskrybuj:
Posty (Atom)