niedziela, 23 października 2016

ŻEGNAJ NASZA KOCHANA BUBUSIU ....I

ŻEGNAJ NASZA KOCHANA BUBUSIU *24.10.2004 - +05.07.2016

      BYŁAŚ  I JESTEŚ DLA MNIE MOIM PIERWSZYM DZIECKIEM BUBUSIU KOCHANA. OD MAŁEGO BYŁAŚ I JESTEŚ W MOIM SERCU. ZAWSZE CHĘTNA DO SPACERÓW , ZABAW , WYJAZDÓW. TOWARZYSZYŁAŚ MI GDY BYŁO BARDZO ZLE , ALE ZAWSZE RAZEM SZŁYŚMY DO PRZODU. ZAWSZE KAŻDY CHWALIŁ CIEBIE ZA TWÓJ CHARAKTER , OPIEKUŃCZOŚĆ, POGODNY NASTRÓJ - BYŁAŚ I JESTEŚ WYJĄTKOWA !!!!
BYŁAŚ PRZEZ NAS KOCHANA , ROZPIESZCZANA... ZAWSZE JAK BYŁAM SMUTNA TO NA SWÓJ SPOSÓB MNIE POCIESZAŁAŚ.  TY PIERWSZA BUBUSIU WYCZUŁAŚ ŻE JESTEM W CIĄŻY BO ZACZĘŁAŚ LEŻEĆ  NA MOIM BRZUSZKU- NIE ZAPOMNĘ TEGO DO KOŃCA ŻYCIA .... JAK OKAZAŁO SIĘ ŻE JESTEM W CIĄŻY I BĘDZIE MAŁA VICTORIA TO MÓWIŁAM TOBIE ŻE BĘDZIEMY CHODZIĆ Z MAŁĄ VICUSIĄ NA SPACERKI - TAK WTEDY MYRDAŁAŚ OGONKIEM . GORZEJ BYŁO JAK VICTORIA SIĘ URODZIŁA I WRÓCIŁYŚMY DO DOMKU.BYŁAŚ TAK STRASZNIE OBRAŻONA NA MNIE ( NIE CHCIAŁAŚ PRZYCHODZIĆ DO MNIE , WCHODZIĆ NA ŁÓŻKO JAK CIĘ WOŁAŁAM ). WTEDY KŁADŁAM KOŁO CIEBIE VICTORII UBRANKA , PAMPERSY ŻEBYŚ CZUŁA JEJ ZAPACH. TAK TRWAŁO 2 MIESIĄCE... PO TYM CZASIE JAK RĘKĄ ODJĄŁ- TAK BARDZO POKOCHAŁAŚ MAŁA VICTORIĘ. BYŁAŚ JEJ KOCHANĄ WŁOCHATĄ PRZYJACIÓŁKĄ. VICUSIA ZAWSZE DBAŁA O CIEBIE , ZAWSZE CIĘ PRZYTULAŁA DAWAŁA RÓŻNE SMAKOŁYKI. NA SPACERKI ZAWSZE CHODZIŁYŚMY RAZEM , TAK DZIELNIE Z NIĄ SZŁAŚ ŻE NIGDY JEJ NIE POCIĄGŁAŚ...JAK ALANEK SIĘ URODZIŁ NIE BYŁO PROBLEMU. ZAWSZE KOCHAŁAŚ I PILNOWAŁAŚ NASZE DZIECI.
        ZBYSIA TAK UBÓSTWIAŁAŚ , ZAWSZE SIĘ CIESZYŁAŚ JAK CIEBIE DRAPAŁ I MASOWAŁ. TO ZBYSIU DWA LATA TEMU WYKRYŁ U CIEBIE GUZKA WIELKOŚCI ZIELONEGO GROSZKU. DALIŚMY DO BADANIA - DZIEŃ PRZED SYLWESTREM TRAGICZNA WIADOMOŚĆ PRZEZ TEL.  - RAK ZŁOŚLIWY! W SYLWESTRA BYŁAŚ OPEROWANA ( USUNIĘTE LISTWY MLECZNE , STERYLIZACJA ) PŁUCA CZYSTE. BYŁO CIĘŻKO ALE DOSZŁAŚ SUPER DO SIEBIE. MOJA DZIEWCZYNKA KOCHANA ZNOWU WESOŁA PEŁNA ŻYCIA , A JA PRZERAŻONA WYCZULONA NA ZMIANY NA SKÓRZE . W TYM ROKU USUNĘLIŚMY 3 GUZKI I BYŁO OK. PLANOWALIŚMY WYJAZD NA ZIELONE PRZEDSZKOLE TAK BARDZO CHCIAŁAM ŻEBYŚ POJECHAŁA Z NAMI , ALE WŁAŚCICIEL PENSJONATU NIE WYRAZIŁ ZGODY GDYŻ BYŁO ZA DUŻO DZIECI , A LUDZIE RÓŻNE MAJĄ PODEJŚCIE DO ZWIERZĄT. W KOŃCU UDAŁO MI SIĘ ZAŁATWIĆ ŻE BĘDZIESZ MOGŁA BYĆ Z NAMI NA ZMIANĘ U NASZEJ ZNAJOMEJ LUCYNKI KTÓRA MA DOMKI W JAROSŁAWCU I BĘDZIEMY DOCHODZIĆ. ALE  JAK SPAKOWALIŚMY AUTO TO NIE BYŁO SZANS ŻEBYŚ POJECHAŁA Z NAMI ... JAK BYM COŚ PRZECZUWAŁA .... W CZERWCU DZIEŃ PRZED NASZYM WYJAZDEM NA ZIELONE PRZEDSZKOLE WYCZUŁAM ŻE MASZ ZGRUBIAŁĄ SKÓRĘ W PACHWINIE W JEDNYM MIEJSCU. ZBYSIU ZARAZ POJECHAŁ DO WETERYNARZA KTÓRY DAŁ ANTYBIOTYKI PO KTÓRYCH NIE BYŁO POPRAWY- ALE BYŁAŚ POD KONTROLA LEKARZA. CODZIENNIE JAK DZWONIŁAM DO MAMY I DAWAŁA TOBIE SŁUCHAWKĘ TO MÓWIŁAM TOBIE ŻE JESZCZE TROSZKĘ I WRÓCIMY PO CIEBIE. TAK  NARZEKAŁAŚ ....JAK PRZYJECHALIŚMY TO RĘCE MI OPADŁY......JAK BYŚ CZEKAŁA NA NAS Z DNIA NA DZIEŃ CORAZ SŁABSZA.

Brak komentarzy: